wtorek, 26 kwietnia 2016

Rozdział IX - Ciemna strona


Cześć wszystkim! Z wielką radością ogłaszam, że udało mi się odzyskać dane z dysku :D Mam wszystkie moje opowiadania i od teraz nowe rozdziały będą pojawiać się tak jak dawniej, regularnie, czyli co tydzień :-) Miłej lektury ;-)
 
Zło jest w każdym, a miłość polega na tym, by dostrzec to samo zło w sobie, bo tylko wtedy można wybaczyć drugiemu człowiekowi.

Veronica Roth


Nie wiem ile czasu tu siedzę, ale ta gadanina Miko mnie wykańcza! Prędzej ona mnie zabije, niż głód. Nie wiem jak jadaczka może się tak długo nie zamykać.

-Zobaczysz, jeszcze kilka minut i Bulkhead tu wparuje z głową Megatrona na tacy!

-Z pewnością – powiedziałam ironicznie – Przypominam ci tylko, że mówisz o tym od kilku godzin.

-No już nie przesadzaj!

-Ja przesadzam? Wiesz co, nie wiem po co zaczynałam konwersację. Wróćmy do tego, że ty będziesz gadać, a ja udawać, że cię słucham – dziewczyna spojrzała na mnie z obrażoną miną, ale nie bardzo się tym przejęłam. Plus był taki, że jednak się zamknęła.

Przez moment myślałam, że może ją uraziłam. Odwróciła się ode mnie ze skrzyżowanymi na piersi rękami i usiadła na podłodze. Po chwili jednak uświadomiłam sobie, że ona po prostu usnęła. I ja postanowiłam się chwile przespać. Położyłam się na podłodze i zamknęłam oczy, a po chwil zasnęłam.

***

Leżałam na ziemi cała zakrwawiona. Byłam zbyt słaba i nie mogłam się ruszyć. Przede mną stał Megatron. Szedł w moją stronę i trzymał nieprzytomnego Starscream’a na głowę, tarzając go po ziemi. Kiedy już dzielił nas jakiś metr, podniósł go tak, bym dobrze go widziała, a potem wyrwał mu iskrę. Chciałam krzyczeć, ale i na to nie miałam sił. Płakałam, patrzyłam na niego wrogo, ale on się tylko uśmiechał.

-To twoja wina – powiedział – To ty go zabiłaś.

-Nie – wyszeptałam z trudem.

-To przez ciebie zginął!

***

-Nie!

Wybudziłam się z koszmaru i stanęłam na równe nogi. Byłam spocona, spragniona i przede wszystkim wystraszona. Skąd miałam wiedzieć, że Star w ogóle żyje, że Megatron go nie zabił. Nie mogłam tak po prostu tu siedzieć. Podeszłam do drzwi i zaczęłam walić w nie z całej siły.

-May, co robisz?! – zapytała Miko, którą musiałam obudzić.

-Nie mam zamiaru zostać tu ani minuty dłużej! – waliłam coraz mocniej – Musze uratować Starscream’a! – pięści bardzo mnie bolały, miałam sine kostki, a z niektórych nawet wypływała krew – Starscream!!!!!

Opadłam na kolana z wycieńczenia. Z moich oczu mimowolnie wypływały łzy. Czułam, jak Miko przytula się do mnie. Tak się bałam, że go stracę…

-Już dobrze – wyszeptała czarnowłosa – Zobaczysz, za niedługo stąd wyjdziemy.

-Nie ruszę się stąd bez Scream’a – powiedziałam drżącym głosem – Nie mogę go stracić.

-Wyciągniemy go, zobaczysz.

-Ale co jeśli on nie żyje?

-Mówiłam ci, nie myśl tak – wtuliłam się w dziewczynę – Wiesz co, bardzo mi zaimponowałaś – zdziwiłam się – Tak naprawdę Scream zmienił się tylko i wyłącznie dzięki tobie. Pokazałaś mu co to znaczy dobro, przyjaźń i miłość. Jesteście rodziną i nic tego nie zmieni.

-Rzeczywiście, pokazałam mu dobro, a on w zamian pokazał mi, czym jest zemsta – teraz to Miko się zdziwiła. Musiałam w końcu powiedzieć komuś o morderstwie ojca – Mój ojciec bił mnie i moją matkę od kąt pamiętam. Kilka tygodni temu uciekłam od niego, a potem spotkałam Starscream’a. Dzięki niemu, zdobyłam się na zemstę na ojcu. Polecieliśmy do naszego domu, ukradliśmy broń, a ja zastrzeliłam ojca z zimną krwią – dziewczyna wzdrygnęła się – Nic wtedy nie czułam. Ani smutku, ani złości. Nic. Byłam zadowolona bo wiedziałam, że już nigdy mnie nie skrzywdzi. Głównie dlatego nie obchodzą mnie złe uczynki Scream’a, bo sama nie jestem od niego wiele lepsza.

Miko chyba nieźle zamurowało, bo przez dłuższą chwile się nie odzywała. Siedziałyśmy tak na ziemi, ja nadal płakałam, ona chyba zastanawiała się co ma o tym wszystkim myśleć. Nim się zorientowałam, ze zmęczenia ponownie usnęłam.

***

Wybudził mnie wyraźny dźwięk otwieranych drzwi. Podniosłam się, a do celi weszły dwa cony. Miko chyba w ogóle nie spała, bo stała przed nimi i próbowała jakoś uciec. Nie miała na to jednak żadnych szans. Jeden con machnął ja ręką i dziewczyna odbiła się od ściany, a przy tym straciła przytomność. Podbiegłam do niej i sprawdziłam, czy nic się jej nie stało. Na szczęście będzie mieć tylko lekkiego guza. Nagle, jeden z deceptów złapał mnie i podniósł do góry.

-Zostaw mnie metalowa puszko! – wrzeszczałam, ale on mnie oczywiście nie słuchał.

Opuściliśmy pomieszczenie i szliśmy korytarzem. Nie wiem, gdzie się kierowaliśmy, ale i tak pewnie będę miała kłopoty. Po niecałych  dwóch minutach przeszliśmy przez jakieś drzwi i znaleźliśmy się w wielkim, ciemnym pomieszczeniu pełnym jakiś konsoli, czyli pewnie na mostku. Przy głównej konsoli stał Megatron. Cony postawiły mnie na ziemi, a następnie opuściły pomieszczenie. Lord Decepticonów stał do mnie tyłem. Śmiało podeszłam bliżej i stanęłam obok jego nogi.

-Czyż to nie jest piękny widok? – zdziwiłam się jego pytaniem. Przed nami była lekko prześwitująca szyba, przez którą dało się zobaczyć gwiazdy – Mieliśmy podobny widok z Cybertornu. Kosmos jest niesamowitym miejscem.

-Skończ tą gadaninę, po co mnie tu ściągnąłeś?

-Chciałem z tobą porozmawiać – Lider conów odwrócił się do mnie – Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale mamy podgląd na każdą celę – niech to złom – Słyszałem wszystko, co tam powiedziałaś i widziałem wszystko co zrobiłaś. Wiem, że zabiłaś swojego ojca.

-Powinnam się tym przejąć? – robot zaśmiał się.

-I tu właśnie pojawia się powód, dla którego cię tu ściągnąłem. Chciałem ci zadać jedno, ważne pytanie, które może na zawsze zmienić twój los. Czy żałujesz swojego uczynku? – wiedziałam, że gdzieś tkwi haczyk, ale nie miałam pomysłu gdzie. Dlatego właśnie odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-Nie. Nie żałuję – Megatron uśmiechnął się wrednie i odszedł ode mnie kilka kroków, chyba kierując się do wyjścia.

-Ty i Starscream…wy się uzupełniacie. Zmieniłaś coś w jego życiu, ale i on zmienił coś w twoim. Dokładniej, pomógł ujawnić się twojej ciemnej stronie.

-Sugerujesz coś?

-Jesteś bystrą dziewczynką, domyśl się – wiedziałam o co mu chodzi. Chciał, abym dołączyła do Decepticonów, ale nie wiem po co dokładnie.

-Nie jestem silna, ani nie umiem się bić, więc po co ci jestem potrzebna?

-Jesteś bezwzględna Mayday. Nie wahałaś się przed zabiciem ojca i nie żałujesz tego uczynku, a fakt, że jesteś człowiekiem to tylko kolejny plus.

-Chcesz bym została twoim szpiegiem – znów się uśmiechnął.

-Jak już mówiłem, jesteś bystra. Chcę byś odkryła dokładne położenie bazy Autobotów i dowiedziała się kilku przydatnych informacji.

-A co będę miała w zamian? – próbowałam jakoś dobić targu, choć oczywiście nie miałam zamiaru zdradzać botów.

-Ty i twoja przyjaciółka będziecie mogły opuścić ten statek, a jeśli podołasz zadaniu, uwolnię też Starscream’a.

To jest to! Jeśli udałoby mi się go oszukać, może zdołałabym wyciągnąć stąd Starscream’a. Będę udawać, a kiedy to wszystko się skończy odlecę ze Scream’em w miejsce, gdzie nikt nas nie znajdzie.

-Zgoda. Zrobię co zechcesz.

-Miałem na to nadzieję.

Usłyszałam, że drzwi na mostek otwierają się. Do środka wszedł con, w dłoni trzymał ciągle nieprzytomną Miko. Położył ją obok mnie, a przed nami pojawił się most ziemny.

-Nie zapomnij o naszej umowie – upomniał mnie Megatron – Jeśli mnie zdradzisz, zabiję twojego nic nieznaczącego przyjaciela – pokiwałam porozumiewawczo głową.

Z trudem odniosłam czarnowłosą i lekko tarzając ją po ziemi przeszłam przez most. Znalazłyśmy się na jakimś pustkowiu. Nagle telefon dziewczyny zaczął dzwonić. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam, że to Bulkhead. Szybko odebrałam połączenie.

-Bulk, słyszysz mnie, tu Mayday!

-May?! Gdzie jest Miko?

-Obok mnie, ale jest nieprzytomna. Oberwało się jej w głowę. Potem ci wszystko wytłumaczę. Teraz przydałby się nam most.

-Zrozumiałem.

Rozłączyłam się, a po jakiejś minucie przed nami został otwarty most, z którego wybiegł zielony bot. Wziął nas na ręce i wniósł do bazy. Ratchet od razu zaczął monitorować stan dziewczyny, a ode mnie zażądano wyjaśnień. Musiałam im trochę naściemniać. Powiedziałam, że chciałyśmy się teleportować do wesołego miasteczka, ale coś pokićkałyśmy ze współrzędnymi i wylądowałyśmy na pustyni. Miko walnęła głową o kamień i straciła przytomność. Potem dopytywali się jeszcze dlaczego nie mogli wykryć jej telefonu, więc powiedziałam, że się wyłączył. Chyba udało mi się ich nabrać, ale nie jestem pewna. Miałam zamiar odczekać jakiś czas, a potem podać Megatronowi nieprawdziwe współrzędne bazy i kilka nieprawdziwych informacji. Może się nabierze, a wtedy odzyskam Starscream’a. Mam tylko nadzieję, że nic mu nie jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz