Cześć wszystkim! Z wielką radością ogłaszam, że udało mi się odzyskać dane z dysku :D Mam wszystkie moje opowiadania i od teraz nowe rozdziały będą pojawiać się tak jak dawniej, regularnie, czyli co tydzień :-) Miłej lektury ;-)
Zło jest w każdym, a miłość polega na tym, by dostrzec to samo zło w
sobie, bo tylko wtedy można wybaczyć drugiemu człowiekowi.
Veronica Roth
Nie wiem ile
czasu tu siedzę, ale ta gadanina Miko mnie wykańcza! Prędzej ona mnie zabije,
niż głód. Nie wiem jak jadaczka może się tak długo nie zamykać.
-Zobaczysz,
jeszcze kilka minut i Bulkhead tu wparuje z głową Megatrona na tacy!
-Z pewnością
– powiedziałam ironicznie – Przypominam ci tylko, że mówisz o tym od kilku
godzin.
-No już nie
przesadzaj!
-Ja
przesadzam? Wiesz co, nie wiem po co zaczynałam konwersację. Wróćmy do tego, że
ty będziesz gadać, a ja udawać, że cię słucham – dziewczyna spojrzała na mnie z
obrażoną miną, ale nie bardzo się tym przejęłam. Plus był taki, że jednak się
zamknęła.
Przez moment
myślałam, że może ją uraziłam. Odwróciła się ode mnie ze skrzyżowanymi na
piersi rękami i usiadła na podłodze. Po chwili jednak uświadomiłam sobie, że
ona po prostu usnęła. I ja postanowiłam się chwile przespać. Położyłam się na
podłodze i zamknęłam oczy, a po chwil zasnęłam.
***
Leżałam na
ziemi cała zakrwawiona. Byłam zbyt słaba i nie mogłam się ruszyć. Przede mną
stał Megatron. Szedł w moją stronę i trzymał nieprzytomnego Starscream’a na
głowę, tarzając go po ziemi. Kiedy już dzielił nas jakiś metr, podniósł go tak,
bym dobrze go widziała, a potem wyrwał mu iskrę. Chciałam krzyczeć, ale i na to
nie miałam sił. Płakałam, patrzyłam na niego wrogo, ale on się tylko uśmiechał.
-To twoja
wina – powiedział – To ty go zabiłaś.
-Nie –
wyszeptałam z trudem.
-To przez
ciebie zginął!
***
-Nie!
Wybudziłam
się z koszmaru i stanęłam na równe nogi. Byłam spocona, spragniona i przede
wszystkim wystraszona. Skąd miałam wiedzieć, że Star w ogóle żyje, że Megatron
go nie zabił. Nie mogłam tak po prostu tu siedzieć. Podeszłam do drzwi i
zaczęłam walić w nie z całej siły.
-May, co
robisz?! – zapytała Miko, którą musiałam obudzić.
-Nie mam
zamiaru zostać tu ani minuty dłużej! – waliłam coraz mocniej – Musze uratować
Starscream’a! – pięści bardzo mnie bolały, miałam sine kostki, a z niektórych
nawet wypływała krew – Starscream!!!!!
Opadłam na
kolana z wycieńczenia. Z moich oczu mimowolnie wypływały łzy. Czułam, jak Miko
przytula się do mnie. Tak się bałam, że go stracę…
-Już dobrze
– wyszeptała czarnowłosa – Zobaczysz, za niedługo stąd wyjdziemy.
-Nie ruszę
się stąd bez Scream’a – powiedziałam drżącym głosem – Nie mogę go stracić.
-Wyciągniemy
go, zobaczysz.
-Ale co
jeśli on nie żyje?
-Mówiłam ci,
nie myśl tak – wtuliłam się w dziewczynę – Wiesz co, bardzo mi zaimponowałaś –
zdziwiłam się – Tak naprawdę Scream zmienił się tylko i wyłącznie dzięki tobie.
Pokazałaś mu co to znaczy dobro, przyjaźń i miłość. Jesteście rodziną i nic
tego nie zmieni.
-Rzeczywiście,
pokazałam mu dobro, a on w zamian pokazał mi, czym jest zemsta – teraz to Miko
się zdziwiła. Musiałam w końcu powiedzieć komuś o morderstwie ojca – Mój ojciec
bił mnie i moją matkę od kąt pamiętam. Kilka tygodni temu uciekłam od niego, a
potem spotkałam Starscream’a. Dzięki niemu, zdobyłam się na zemstę na ojcu.
Polecieliśmy do naszego domu, ukradliśmy broń, a ja zastrzeliłam ojca z zimną
krwią – dziewczyna wzdrygnęła się – Nic wtedy nie czułam. Ani smutku, ani
złości. Nic. Byłam zadowolona bo wiedziałam, że już nigdy mnie nie skrzywdzi.
Głównie dlatego nie obchodzą mnie złe uczynki Scream’a, bo sama nie jestem od
niego wiele lepsza.
Miko chyba
nieźle zamurowało, bo przez dłuższą chwile się nie odzywała. Siedziałyśmy tak
na ziemi, ja nadal płakałam, ona chyba zastanawiała się co ma o tym wszystkim
myśleć. Nim się zorientowałam, ze zmęczenia ponownie usnęłam.
***
Wybudził
mnie wyraźny dźwięk otwieranych drzwi. Podniosłam się, a do celi weszły dwa
cony. Miko chyba w ogóle nie spała, bo stała przed nimi i próbowała jakoś
uciec. Nie miała na to jednak żadnych szans. Jeden con machnął ja ręką i
dziewczyna odbiła się od ściany, a przy tym straciła przytomność. Podbiegłam do
niej i sprawdziłam, czy nic się jej nie stało. Na szczęście będzie mieć tylko
lekkiego guza. Nagle, jeden z deceptów złapał mnie i podniósł do góry.
-Zostaw
mnie metalowa puszko! – wrzeszczałam, ale on mnie oczywiście nie słuchał.
Opuściliśmy
pomieszczenie i szliśmy korytarzem. Nie wiem, gdzie się kierowaliśmy, ale i tak
pewnie będę miała kłopoty. Po niecałych
dwóch minutach przeszliśmy przez jakieś drzwi i znaleźliśmy się w
wielkim, ciemnym pomieszczeniu pełnym jakiś konsoli, czyli pewnie na mostku.
Przy głównej konsoli stał Megatron. Cony postawiły mnie na ziemi, a następnie
opuściły pomieszczenie. Lord Decepticonów stał do mnie tyłem. Śmiało podeszłam
bliżej i stanęłam obok jego nogi.
-Czyż
to nie jest piękny widok? – zdziwiłam się jego pytaniem. Przed nami była lekko
prześwitująca szyba, przez którą dało się zobaczyć gwiazdy – Mieliśmy podobny
widok z Cybertornu. Kosmos jest niesamowitym miejscem.
-Skończ
tą gadaninę, po co mnie tu ściągnąłeś?
-Chciałem
z tobą porozmawiać – Lider conów odwrócił się do mnie – Nie wiem, czy zdajesz
sobie sprawę, ale mamy podgląd na każdą celę – niech to złom – Słyszałem
wszystko, co tam powiedziałaś i widziałem wszystko co zrobiłaś. Wiem, że
zabiłaś swojego ojca.
-Powinnam
się tym przejąć? – robot zaśmiał się.
-I
tu właśnie pojawia się powód, dla którego cię tu ściągnąłem. Chciałem ci zadać
jedno, ważne pytanie, które może na zawsze zmienić twój los. Czy żałujesz
swojego uczynku? – wiedziałam, że gdzieś tkwi haczyk, ale nie miałam pomysłu
gdzie. Dlatego właśnie odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Nie.
Nie żałuję – Megatron uśmiechnął się wrednie i odszedł ode mnie kilka kroków,
chyba kierując się do wyjścia.
-Ty
i Starscream…wy się uzupełniacie. Zmieniłaś coś w jego życiu, ale i on zmienił
coś w twoim. Dokładniej, pomógł ujawnić się twojej ciemnej stronie.
-Sugerujesz
coś?
-Jesteś
bystrą dziewczynką, domyśl się – wiedziałam o co mu chodzi. Chciał, abym
dołączyła do Decepticonów, ale nie wiem po co dokładnie.
-Nie
jestem silna, ani nie umiem się bić, więc po co ci jestem potrzebna?
-Jesteś
bezwzględna Mayday. Nie wahałaś się przed zabiciem ojca i nie żałujesz tego
uczynku, a fakt, że jesteś człowiekiem to tylko kolejny plus.
-Chcesz
bym została twoim szpiegiem – znów się uśmiechnął.
-Jak
już mówiłem, jesteś bystra. Chcę byś odkryła dokładne położenie bazy Autobotów
i dowiedziała się kilku przydatnych informacji.
-A
co będę miała w zamian? – próbowałam jakoś dobić targu, choć oczywiście nie
miałam zamiaru zdradzać botów.
-Ty
i twoja przyjaciółka będziecie mogły opuścić ten statek, a jeśli podołasz
zadaniu, uwolnię też Starscream’a.
To
jest to! Jeśli udałoby mi się go oszukać, może zdołałabym wyciągnąć stąd
Starscream’a. Będę udawać, a kiedy to wszystko się skończy odlecę ze Scream’em
w miejsce, gdzie nikt nas nie znajdzie.
-Zgoda.
Zrobię co zechcesz.
-Miałem
na to nadzieję.
Usłyszałam,
że drzwi na mostek otwierają się. Do środka wszedł con, w dłoni trzymał ciągle
nieprzytomną Miko. Położył ją obok mnie, a przed nami pojawił się most ziemny.
-Nie
zapomnij o naszej umowie – upomniał mnie Megatron – Jeśli mnie zdradzisz,
zabiję twojego nic nieznaczącego przyjaciela – pokiwałam porozumiewawczo głową.
Z
trudem odniosłam czarnowłosą i lekko tarzając ją po ziemi przeszłam przez most.
Znalazłyśmy się na jakimś pustkowiu. Nagle telefon dziewczyny zaczął dzwonić.
Wzięłam go do ręki i zobaczyłam, że to Bulkhead. Szybko odebrałam połączenie.
-Bulk,
słyszysz mnie, tu Mayday!
-May?!
Gdzie jest Miko?
-Obok
mnie, ale jest nieprzytomna. Oberwało się jej w głowę. Potem ci wszystko
wytłumaczę. Teraz przydałby się nam most.
-Zrozumiałem.
Rozłączyłam
się, a po jakiejś minucie przed nami został otwarty most, z którego wybiegł
zielony bot. Wziął nas na ręce i wniósł do bazy. Ratchet od razu zaczął
monitorować stan dziewczyny, a ode mnie zażądano wyjaśnień. Musiałam im trochę
naściemniać. Powiedziałam, że chciałyśmy się teleportować do wesołego
miasteczka, ale coś pokićkałyśmy ze współrzędnymi i wylądowałyśmy na pustyni.
Miko walnęła głową o kamień i straciła przytomność. Potem dopytywali się
jeszcze dlaczego nie mogli wykryć jej telefonu, więc powiedziałam, że się
wyłączył. Chyba udało mi się ich nabrać, ale nie jestem pewna. Miałam zamiar
odczekać jakiś czas, a potem podać Megatronowi nieprawdziwe współrzędne bazy i
kilka nieprawdziwych informacji. Może się nabierze, a wtedy odzyskam
Starscream’a. Mam tylko nadzieję, że nic mu nie jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz