środa, 17 lutego 2016

Rozdział IV - Zemsta


Nie poddam się, niech ten ktoś, kto patrzy na mnie przez kamerę, widzi, że jestem odważna. Ale czasem to nie podjęcie walki świadczy o odwadze, ale stawienie czoła nieuchronnej śmierci.

Veronica Roth

Po powrocie z Detroit Starscream nauczył mnie jak korzystać z komputera Decepticonów. Udało nam się stworzyć program do wyszukiwania twarzy. Nie chcę się jakoś przechwalać, ale mam z informatyki szóstkę. Zdjęcie mamy znalazłam na Internecie, chyba każdy z nas kiedyś został sfotografowany, nawet przez przypadek. Teraz tylko musimy zaczekać.

 -Dlaczego uciekłaś z domu? – zapytał ni z tego ni z owego Scream – Chcesz znaleźć matkę, rozumiem, ale co z twoim ojcem?

-To on jest głównym powodem naszej ucieczki – con spojrzał na mnie pytająco – To dosyć skomplikowana i długa historia.

-Mamy dużo czasu – odwróciłam wzrok. Nie wiem, czy byłam gotowa powiedzieć komukolwiek o tym, co robił nam ojciec. To raczej osobista sprawa. Starscream powiedział mi jednak swoje sekrety, więc byłam mu coś winna. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam wyjaśnienia.

-Od kąt pamiętam, ojciec pił. Po alkoholu ludzie robią się nerwowi i tak było w jego przypadku. Wydzierał się, złościł nie wiadomo o co, a potem… - urwałam – A potem nas bił. Zwykle mamę, ale kiedy stanęłam w jej obronie to odbijało się też na mnie – przygryzłam wargę żeby się nie rozpłakać. Ciężko mówi się innym o swoich problemach. Kątem oka zerknęłam na Scream’a. Opierał się o panel, wyglądało to trochę na luzie. Nic jednak nie mogłam wyczytać z jego twarzy. Może jedynie trochę współczucia, żalu, ale i złości – To właśnie dlatego mama uciekła – wznowiłam – Miała dość ciągłego bicia. Kiedy to zrozumiałam postawiłam się ojcu. Tego samego dnia uciekłam z domu i już nigdy tam nie wrócę – ponownie spojrzałam na decepta. Teraz już wiedziałam co myśli. Na jego twarzy malował się gniew.

-Pewnie zostały ci blizny – odezwał się w końcu – Chcę je zobaczyć. Pokarz mi, co zrobił ci ten drań.

Zastanowiłam się przez chwilę. Ostatnie blizny jakie pozostały, to te od paska, ostatnim razem. Zaciskam pięści, huragan myśli w mojej głowie stara się wybrać miedzy ukazaniem blizn, a kolejną ucieczką. Miałam jednak dość uciekania. Robiłam to zbyt często. Odwracam się do Starscream’a tyłem i zdejmuję koszulkę. Jestem pewna, że blizny są widoczne, ponieważ nadal są odczuwalne.

Oczami Starscream’a

Przyglądając się jej bliznom, przypominam sobie te liczne tortury zgotowane przez Megatrona. Nie jeden raz wychodziłem z nich ledwo żywy. Teraz, kiedy patrzę na Mayday wiem, że ona miała dokładnie tak samo. Czerwone, podłużne pasy znajdowały się na jej całych plechach. W końcu dziewczyna ubrała się. Pewnie nie chce żebym zbyt długo się jej przyglądał w takim stanie. Zacisnąłem pięści i odezwałem się.

-Zabiję go. Zabiję go za to, co ci zrobił! – May odwróciła się i zaczęła patrzeć na mnie ze strachem. Właśnie pokazałem jej moje najciemniejsze oblicze. Ten drań musiał jednak odpowiedzieć za swoje czyny – Wiesz co, nie ja to zrobię. Ty.

-Co? – spytała cichszym niż zwykle głosem – Nie mogę, to mój ojciec.

-To potwór. Ojciec nigdy by cię nie skrzywdził, nie sądzisz? – dziewczyna spuściła wzrok. Podszedłem do niej i wziąłem na ręce – Musisz zapomnieć o łączących was więzach krwi. Ranił cię wiele razy i już czas najwyższy się zrewanżować - nie czekając na jej pozwolenie transformowałem się i wyleciałem na zewnątrz – Gdzie on mieszka?

-W starej dzielnicy Portland – powiedziała już odrobinę głośniej. Chyba w końcu odzyskała odwagę i zdecydowała się zabić gnoja.

Obrałem kurs na Portland i jak najszybciej tam poleciałem.
***
Kiedy dotarliśmy na miejsce wpadłem na pomysł. Mayday musi w końcu jakoś go zabić, czyli musi mieć czym go zabić. Jest noc, więc nikt nie powinien nas zauważyć. Wylądowałem przed sklepem z bronią. Kilkoma pociskami z blasterów zrobiłem jej ładne przejście.

-Wybierz coś sobie – dziewczyna wskoczyła do środka i zaczęła przeszukiwać półki. Po jakiejś minucie wróciła z małym pistoletem i nożem. Transformowałem się, a May weszła do kabiny. Podała mi dokładny adres i polecieliśmy pod jej stary dom.

Wylądowałem na dachu. Nastolatka wyszła na zewnątrz. Opuściłem ją na schody pożarowe i niestety straciłem z oczu.

Oczami Mayday

Okno było otwarte, więc z łatwością weszłam do środka. Słyszałam dźwięk telewizora. Ostrożnie otworzyłam drzwi i zajrzałam do salonu. Tak jak myślałam, ojciec leżał pijany na kanapie i oglądał mecz. Bałam się. Cholernie bałam się pociągnąć za spust, ale Starscream miał rację. On jest potworem i musi odpowiedzieć za wszystko co zrobił. Naładowałam broń, kopnęłam drzwi i weszłam do pokoju. Mężczyzna zerwał się z kanapy i spojrzał na mnie ze strachem. Wycelowałam w niego pistolet, ale jakoś nie mogłam nacisnąć spustu.

-To tylko ty – odezwał się niespodziewanie, usiadł na kanapie i uśmiechnął – Już się bałem, że ktoś przyszedł mnie kropnąć. Ale to tylko ty. Mała dziwka – miałam dość.

Kiedy ojciec wziął kolejnego łyka piwa wycelowałam broń w jego gardło i wystrzeliłam. Kula przeleciała przez butelkę i trafiła go krtań. Zaczął się dławić. Spadł na podłogę, a z jego gardła wypływała krew. Czułam się nieco dziwnie, ale nie miałam wyrzutów sumienia. Wróciłam do pokoju i wyszłam przez okno.

-Starscream! – zawołałam, a ręka robota po chwili pojawiła się obok mnie. Złapałam się jej i con wciągnął mnie na górę.

-I?

-Jest tylko wspomnieniem – Scream uśmiechnął się. Byłam w swoim żywiole i musiałam coś zrobić – Słuchaj, może gdzieś jeszcze wyskoczymy, zrobimy komuś psikusa? Ja zemściłam się na ojcu, teraz twoja kolej.

-Czy ty proponujesz zrobić kawał Megatronowi? – uśmiechnęłam się wrednie – Co mi tam! I tak jestem spisany na straty. Tylko co tu wymyślić – decept podrapał się po głowie – Już wiem! Jest tu gdzieś w okolicy sklep z jakimi farbami, czy czymś podobnym?

-Jasne. Niedaleko sprzedają spraye graffiti . Nie wierzę, chcesz mu strzelić graffiti?!

-Czemu nie. Wsiadaj – Starscream transformował się, a ja wskoczyłam do kabiny.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, obraliśmy taką samą taktykę. Con wystrzelił pociskami z blasterów, a ja wskoczyłam do budynku i zabrałam co potrzeba. Mieliśmy po jednej puszce koloru czerwonego, niebieskiego, zielonego i foletowego. Musieliśmy wrócić na  Harbingera, żeby sprawdzić położenie Nemezis, statku Megatrona. Na szczęście nie był od nas tak daleko.
***
Statek był ogromny, ale nie bardzo różnił się od naszego. Do środka udało się nam wlecieć razem ze zwiadowcami garnkogłowego. Oni polecieli dalej, a my zaczęliśmy robić swoje. Na ścianie jego cudnego Nemezis namalowałam fuckersy i gołe tyłki. Fioletowym sprayem napisałam „Mayday tu była” i wystawiony język. Starscream delikatnie wziął do ręki czerwony spray. Namalował coś przypominającą twarz z hełmem. Usta zrobił z trójkącików i namalowana postać wyglądała obłędnie. On również podpisał „Starscream tu był”.

-Czyli tak wygląda Megatron? – wskazałam na jego piękne dzieło.

-Z grubsza. W rzeczywistości jest jeszcze brzydszy – zaśmiałam się – Chodź, mam jeszcze jeden pomysł.

Posłusznie szłam za Scream’em. Korytarze były raczej puste i nie mieliśmy żadnych kłopotów. W końcu con wszedł do jakiegoś pomieszczenia i wyciągnął z niego podłużną, fioletową rzecz.

-Co to jest?

-Bomba. Wysadzimy Megatronowi zapas energonu. Może się wkurzyć jeszcze bardziej.

-No to do roboty!

Skręciliśmy w kolejny korytarz i weszliśmy w ostatnie drzwi. Wielkie pomieszczenie było pełne niebieskich i fioletowych kostek. Może tak wygląda energon po…zakonserwowaniu? Starscream położył bombę na stosie kostek i ustawił czas. Teraz już nie mogliśmy sobie pozwolić na spacerki. Decept wziął mnie na rękę, transformował się i wyleciał ze statku, załatwiając przy tym kilka vechiconów. Niedługo po naszej ucieczce usłyszeliśmy dosyć głośny wybuch. Plan zadziałał. Teraz jednak woleliśmy uciec, bo Megs może wysłać za nami całą armię.

-Ciekawe, czy spodobają się mu nasze dzieła?! – zaśmiałam się.

-Już widzę jego minę. Pewnie nie będzie się różnić od tej na rysunku – nie mogłam powstrzymać łez – O, o, wiem co powie. „Niech ktoś w końcu przyniesie mi jego iskrę na tacy!” 

-Mogliśmy tam zamontować kamery. Mielibyśmy fajny film do obejrzenia – śmialiśmy się długi czas, ale w końcu zmorzył mnie sen. Ułożyłam się wygodnie w fotelu i po chwili usnęłam.


Oczami Megatrona

-Niech ktoś w końcu przyniesie mi jego iskrę na tacy! – wrzeszczałem na cały statek. Starscream znów dostał się na Nemezis i w dodatku ośmieszył mnie przed wszystkimi. Jak widać, nie działa sam – Priorytetem każdego jest znalezienie ich! Macie ich dostarczyć, a ja wyrwę im iskry! – nagle obok mnie pojawił się czarno – fioletowy con z ekranem zamiast twarzy i długimi rękami – Masz nagranie Soundwave? – na ekranie pojawił się Starscream, a obok niego jakiś człowiek. Nie mogłem uwierzyć, że zaczął bratać się z tym gatunkiem – Starscream w końcu zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Sam tego dopilnuję.

1 komentarz:

  1. HAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHA!.... Ała XD Zleciałam z krzesła XD Nie no GENIUSZ! Sukinsyn nie żyje + Psikus dla Mega + same plusy! :D

    OdpowiedzUsuń