Nie poddam się, niech ten ktoś, kto patrzy na mnie przez kamerę, widzi,
że jestem odważna. Ale czasem to nie podjęcie walki świadczy o odwadze, ale
stawienie czoła nieuchronnej śmierci.
Veronica Roth
Po powrocie
z Detroit Starscream nauczył mnie jak korzystać z komputera Decepticonów. Udało
nam się stworzyć program do wyszukiwania twarzy. Nie chcę się jakoś
przechwalać, ale mam z informatyki szóstkę. Zdjęcie mamy znalazłam na
Internecie, chyba każdy z nas kiedyś został sfotografowany, nawet przez
przypadek. Teraz tylko musimy zaczekać.
-Dlaczego uciekłaś z domu? – zapytał ni z tego
ni z owego Scream – Chcesz znaleźć matkę, rozumiem, ale co z twoim ojcem?
-To on jest
głównym powodem naszej ucieczki – con spojrzał na mnie pytająco – To dosyć
skomplikowana i długa historia.
-Mamy dużo
czasu – odwróciłam wzrok. Nie wiem, czy byłam gotowa powiedzieć komukolwiek o
tym, co robił nam ojciec. To raczej osobista sprawa. Starscream powiedział mi
jednak swoje sekrety, więc byłam mu coś winna. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam
wyjaśnienia.
-Od kąt
pamiętam, ojciec pił. Po alkoholu ludzie robią się nerwowi i tak było w jego
przypadku. Wydzierał się, złościł nie wiadomo o co, a potem… - urwałam – A
potem nas bił. Zwykle mamę, ale kiedy stanęłam w jej obronie to odbijało się
też na mnie – przygryzłam wargę żeby się nie rozpłakać. Ciężko mówi się innym o
swoich problemach. Kątem oka zerknęłam na Scream’a. Opierał się o panel,
wyglądało to trochę na luzie. Nic jednak nie mogłam wyczytać z jego twarzy.
Może jedynie trochę współczucia, żalu, ale i złości – To właśnie dlatego mama
uciekła – wznowiłam – Miała dość ciągłego bicia. Kiedy to zrozumiałam postawiłam
się ojcu. Tego samego dnia uciekłam z domu i już nigdy tam nie wrócę – ponownie
spojrzałam na decepta. Teraz już wiedziałam co myśli. Na jego twarzy malował
się gniew.
-Pewnie
zostały ci blizny – odezwał się w końcu – Chcę je zobaczyć. Pokarz mi, co
zrobił ci ten drań.
Zastanowiłam
się przez chwilę. Ostatnie blizny jakie pozostały, to te od paska, ostatnim
razem. Zaciskam pięści, huragan myśli w mojej głowie stara się wybrać miedzy
ukazaniem blizn, a kolejną ucieczką. Miałam jednak dość uciekania. Robiłam to
zbyt często. Odwracam się do Starscream’a tyłem i zdejmuję koszulkę. Jestem
pewna, że blizny są widoczne, ponieważ nadal są odczuwalne.
Oczami
Starscream’a
Przyglądając
się jej bliznom, przypominam sobie te liczne tortury zgotowane przez Megatrona.
Nie jeden raz wychodziłem z nich ledwo żywy. Teraz, kiedy patrzę na Mayday
wiem, że ona miała dokładnie tak samo. Czerwone, podłużne pasy znajdowały się
na jej całych plechach. W końcu dziewczyna ubrała się. Pewnie nie chce żebym
zbyt długo się jej przyglądał w takim stanie. Zacisnąłem pięści i odezwałem
się.
-Zabiję go.
Zabiję go za to, co ci zrobił! – May odwróciła się i zaczęła patrzeć na mnie ze
strachem. Właśnie pokazałem jej moje najciemniejsze oblicze. Ten drań musiał
jednak odpowiedzieć za swoje czyny – Wiesz co, nie ja to zrobię. Ty.
-Co? –
spytała cichszym niż zwykle głosem – Nie mogę, to mój ojciec.
-To potwór.
Ojciec nigdy by cię nie skrzywdził, nie sądzisz? – dziewczyna spuściła wzrok.
Podszedłem do niej i wziąłem na ręce – Musisz zapomnieć o łączących was więzach
krwi. Ranił cię wiele razy i już czas najwyższy się zrewanżować - nie czekając
na jej pozwolenie transformowałem się i wyleciałem na zewnątrz – Gdzie on
mieszka?
-W starej
dzielnicy Portland – powiedziała już odrobinę głośniej. Chyba w końcu odzyskała
odwagę i zdecydowała się zabić gnoja.
Obrałem kurs
na Portland i jak najszybciej tam poleciałem.
***
Kiedy
dotarliśmy na miejsce wpadłem na pomysł. Mayday musi w końcu jakoś go zabić,
czyli musi mieć czym go zabić. Jest noc, więc nikt nie powinien nas zauważyć.
Wylądowałem przed sklepem z bronią. Kilkoma pociskami z blasterów zrobiłem jej
ładne przejście.
-Wybierz coś
sobie – dziewczyna wskoczyła do środka i zaczęła przeszukiwać półki. Po jakiejś
minucie wróciła z małym pistoletem i nożem. Transformowałem się, a May weszła
do kabiny. Podała mi dokładny adres i polecieliśmy pod jej stary dom.
Wylądowałem
na dachu. Nastolatka wyszła na zewnątrz. Opuściłem ją na schody pożarowe i
niestety straciłem z oczu.
Oczami
Mayday
Okno było otwarte,
więc z łatwością weszłam do środka. Słyszałam dźwięk telewizora. Ostrożnie
otworzyłam drzwi i zajrzałam do salonu. Tak jak myślałam, ojciec leżał pijany
na kanapie i oglądał mecz. Bałam się. Cholernie bałam się pociągnąć za spust,
ale Starscream miał rację. On jest potworem i musi odpowiedzieć za wszystko co
zrobił. Naładowałam broń, kopnęłam drzwi i weszłam do pokoju. Mężczyzna zerwał
się z kanapy i spojrzał na mnie ze strachem. Wycelowałam w niego pistolet, ale
jakoś nie mogłam nacisnąć spustu.
-To tylko ty
– odezwał się niespodziewanie, usiadł na kanapie i uśmiechnął – Już się bałem,
że ktoś przyszedł mnie kropnąć. Ale to tylko ty. Mała dziwka – miałam dość.
Kiedy ojciec
wziął kolejnego łyka piwa wycelowałam broń w jego gardło i wystrzeliłam. Kula
przeleciała przez butelkę i trafiła go krtań. Zaczął się dławić. Spadł na
podłogę, a z jego gardła wypływała krew. Czułam się nieco dziwnie, ale nie
miałam wyrzutów sumienia. Wróciłam do pokoju i wyszłam przez okno.
-Starscream!
– zawołałam, a ręka robota po chwili pojawiła się obok mnie. Złapałam się jej i
con wciągnął mnie na górę.
-I?
-Jest tylko
wspomnieniem – Scream uśmiechnął się. Byłam w swoim żywiole i musiałam coś
zrobić – Słuchaj, może gdzieś jeszcze wyskoczymy, zrobimy komuś psikusa? Ja
zemściłam się na ojcu, teraz twoja kolej.
-Czy ty
proponujesz zrobić kawał Megatronowi? – uśmiechnęłam się wrednie – Co mi tam! I
tak jestem spisany na straty. Tylko co tu wymyślić – decept podrapał się po
głowie – Już wiem! Jest tu gdzieś w okolicy sklep z jakimi farbami, czy czymś
podobnym?
-Jasne.
Niedaleko sprzedają spraye graffiti . Nie wierzę, chcesz mu strzelić graffiti?!
-Czemu nie.
Wsiadaj – Starscream transformował się, a ja wskoczyłam do kabiny.
Kiedy
dotarliśmy na miejsce, obraliśmy taką samą taktykę. Con wystrzelił pociskami z
blasterów, a ja wskoczyłam do budynku i zabrałam co potrzeba. Mieliśmy po
jednej puszce koloru czerwonego, niebieskiego, zielonego i foletowego.
Musieliśmy wrócić na Harbingera, żeby
sprawdzić położenie Nemezis, statku Megatrona. Na szczęście nie był od nas tak
daleko.
***
Statek był
ogromny, ale nie bardzo różnił się od naszego. Do środka udało się nam wlecieć
razem ze zwiadowcami garnkogłowego. Oni polecieli dalej, a my zaczęliśmy robić
swoje. Na ścianie jego cudnego Nemezis namalowałam fuckersy i gołe tyłki.
Fioletowym sprayem napisałam „Mayday tu była” i wystawiony język. Starscream
delikatnie wziął do ręki czerwony spray. Namalował coś przypominającą twarz z
hełmem. Usta zrobił z trójkącików i namalowana postać wyglądała obłędnie. On
również podpisał „Starscream tu był”.
-Czyli tak
wygląda Megatron? – wskazałam na jego piękne dzieło.
-Z grubsza.
W rzeczywistości jest jeszcze brzydszy – zaśmiałam się – Chodź, mam jeszcze
jeden pomysł.
Posłusznie
szłam za Scream’em. Korytarze były raczej puste i nie mieliśmy żadnych
kłopotów. W końcu con wszedł do jakiegoś pomieszczenia i wyciągnął z niego
podłużną, fioletową rzecz.
-Co to jest?
-Bomba.
Wysadzimy Megatronowi zapas energonu. Może się wkurzyć jeszcze bardziej.
-No to do
roboty!
Skręciliśmy
w kolejny korytarz i weszliśmy w ostatnie drzwi. Wielkie pomieszczenie było
pełne niebieskich i fioletowych kostek. Może tak wygląda energon
po…zakonserwowaniu? Starscream położył bombę na stosie kostek i ustawił czas.
Teraz już nie mogliśmy sobie pozwolić na spacerki. Decept wziął mnie na rękę,
transformował się i wyleciał ze statku, załatwiając przy tym kilka vechiconów.
Niedługo po naszej ucieczce usłyszeliśmy dosyć głośny wybuch. Plan zadziałał.
Teraz jednak woleliśmy uciec, bo Megs może wysłać za nami całą armię.
-Ciekawe,
czy spodobają się mu nasze dzieła?! – zaśmiałam się.
-Już widzę
jego minę. Pewnie nie będzie się różnić od tej na rysunku – nie mogłam
powstrzymać łez – O, o, wiem co powie. „Niech ktoś w końcu przyniesie mi jego
iskrę na tacy!”
-Mogliśmy
tam zamontować kamery. Mielibyśmy fajny film do obejrzenia – śmialiśmy się
długi czas, ale w końcu zmorzył mnie sen. Ułożyłam się wygodnie w fotelu i po
chwili usnęłam.
Oczami
Megatrona
-Niech ktoś
w końcu przyniesie mi jego iskrę na tacy! – wrzeszczałem na cały statek.
Starscream znów dostał się na Nemezis i w dodatku ośmieszył mnie przed
wszystkimi. Jak widać, nie działa sam – Priorytetem każdego jest znalezienie
ich! Macie ich dostarczyć, a ja wyrwę im iskry! – nagle obok mnie pojawił się
czarno – fioletowy con z ekranem zamiast twarzy i długimi rękami – Masz
nagranie Soundwave? – na ekranie pojawił się Starscream, a obok niego jakiś
człowiek. Nie mogłem uwierzyć, że zaczął bratać się z tym gatunkiem – Starscream
w końcu zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Sam tego dopilnuję.
HAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHA!.... Ała XD Zleciałam z krzesła XD Nie no GENIUSZ! Sukinsyn nie żyje + Psikus dla Mega + same plusy! :D
OdpowiedzUsuń