wtorek, 23 sierpnia 2016

Rozdział XIV - Błędy i kara

Na błędach uczymy się tylko wtedy, kiedy zaczynają boleć.

Wydostanie się z Nemezis okazało się trudniejsze, niż podejrzewałem. Ktoś z załogi ciągle pyta się mnie, gdzie to się wybieram i ani grzeczna wymówka „Idę polatać” ani pewne siebie odpyskowanie „A co się to obchodzi” nie działają. Pewnie Dreadwing powiedział Megatronowi, że ma co do mnie jakieś podejrzenia i Lord kazał wszystkim mnie pilnować.

Niech to rdza, niech to rdza, niech to rdza! Czy naprawdę tak trudno jest wydostać się z głupiego statku?! W przeszłości bez większych problemów udawało mi się tu dostać, choć groziło mi to śmiercią, a teraz nie mogę stąd wyjść. May pewnie by powiedziała „Co za paranoja!”, choć nie do końca rozumiem ten zwrot.

Postanowiłem zaryzykować i spytać o pozwolenie opuszczenia statku samego Megatrona. Pewnym krokiem wszedłem na mostek, gdzie Lord rozmawiał, jeśli można to tak nazwać, z Soundwavem. Na mój widok momentalnie przerwał konwersacje i kazał asowi wywiadu odejść. Minąłem go i ruszyłem w stronę Lidera.

wtorek, 16 sierpnia 2016

Rozdział XIII - Głupie głupstwa


Miłość jest ślepa. Im mocniej się kogoś kocha, tym bardziej irracjonalnie się postępuje.

Stephenie Meyer


Jak to jest, że dopiero co „wróciłem” do Decepticonów, jeśli można to tak nazwać i od razu dostaję za zadanie dopilnowanie transportu energonu! To chyba najnudniejsza robota jaka mogła mi się dostać! Głupi Megatron dał mi głupie zadanie, żebym przypadkiem nie zrobił jakiegoś głupstwa. Ale nie powiem, że ta misja nie będzie taka zła. Meg wkurzył się, bo Autoboty ukradły nam spory zapas z jednej z kopalni. To, co zostało przenosimy do innej, lepiej zabezpieczonej. Jeśli boty tym razem postanowią przejąć transport to być może będę mógł jakoś po kryjomu zamienić kilka słów z Optimusem i upewnić, się że z May wszystko w porządku. Przysięgam, że jeśli nic jej nie grozi, jeśli nic jej nigdy nie groziło, a Megatron mnie oszukał, to wrócę na Nemezis tylko po to, by wyrwać mu iskrę!

Soundwave wysłał mnie do obrabowanej kopalni, gdzie Decepticony już czekały na moje rozkazy. Muszę przyznać, że miło było znów je wydawać, znów być komandorem. Ale było widać, że vechicony nie były z tego bardzo zadowolone. Bądź co bądź byłem zdrajcą, a Megatron przyjął mnie  z powrotem jakby nic nigdy się nie wydarzyło. Ale nie bardzo przejmowałem się ich opinią i jak za starych, może nie do końca dobrych czasów z wielką dumą rozkazałem im rozpocząć transport.