Na
błędach uczymy się tylko wtedy, kiedy zaczynają boleć.
Wydostanie
się z Nemezis okazało się trudniejsze, niż podejrzewałem. Ktoś z załogi ciągle
pyta się mnie, gdzie to się wybieram i ani grzeczna wymówka „Idę polatać” ani
pewne siebie odpyskowanie „A co się to obchodzi” nie działają. Pewnie Dreadwing
powiedział Megatronowi, że ma co do mnie jakieś podejrzenia i Lord kazał
wszystkim mnie pilnować.
Niech
to rdza, niech to rdza, niech to rdza! Czy naprawdę tak trudno jest wydostać
się z głupiego statku?! W przeszłości bez większych problemów udawało mi się tu
dostać, choć groziło mi to śmiercią, a teraz nie mogę stąd wyjść. May pewnie by
powiedziała „Co za paranoja!”, choć nie do końca rozumiem ten zwrot.
Postanowiłem
zaryzykować i spytać o pozwolenie opuszczenia statku samego Megatrona. Pewnym
krokiem wszedłem na mostek, gdzie Lord rozmawiał, jeśli można to tak nazwać, z
Soundwavem. Na mój widok momentalnie przerwał konwersacje i kazał asowi wywiadu
odejść. Minąłem go i ruszyłem w stronę Lidera.