Wreszcie zrozumiałem, co to znaczy ból. Ból to wcale nie znaczy dostać
lanie, aż się mdleje. Ani nie znaczy rozciąć sobie stopę odłamkiem szkła tak,
że lekarz musi ją zszywać. Ból zaczyna się dopiero wtedy, kiedy boli nas
calutkie serce i zdaje się nam, że zaraz przez to umrzemy, i na dodatek nie
możemy nikomu zdradzić naszego sekretu. Ból sprawia, że nie chce nam się ruszać
ani ręką, ani nogą ani nawet przekręcić głowy na poduszce.
José Mauro de Vasconcelos
Ratchetowi
udało się zatrzymać działanie mrocznego energonu i uratować Mayday. Miała
naprawdę dużo szczęścia. To mogło się skończyć dużo gorzej. Tak mi wstyd, bo to
jedynie moja wina. To ja ją w to wciągnąłem, to przeze mnie została ranna. Boję
się, że Megatron nigdy nie przestanie nas ścigać, a w końcu nas dopadnie.
Jedynym wyjściem, jest moje odejście, ale nie wiem czy będę potrafił ją
zostawić.
Moje
przemyślenia przerwał Prime, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
Znajdowaliśmy się w końcu głównej sali, gdzie Autoboty leczyły rannych. Część z
nich obecnie była na zewnątrz. W bazie został jedynie Optimus, Ratchet i
Smokescreen. Lider podszedł do mnie i spojrzał na May.
-Nic jej nie
będzie – odezwał się – Za niedługo się obudzi.
-Wiem. Jest
silna.
-Muszę
przyznać Starscream, twoja wiadomość trochę mnie zdziwiła, nas wszystkich.
Byłem pewny, że gardzisz rasą ludzką.
-Tak niegdyś
było, ale potem poznałem May. Ona pokazała mi świat w zupełnie nowych barwach.
Jesteśmy do siebie podobni. Nie minęło dużo czasu, a staliśmy się nierozłączni
– poczułem dłoń bota na moim ramieniu.
-Naprawdę
cieszę się, z twojej przemiany. Widzę jak bardzo ci na niej zależy. Nie
rozmawiałem jeszcze o tym z resztą drużyny, ale chcę ci zadać pytanie –
spojrzałem na niego – Czy nie chciał byś do nas dołączyć i razem z Autobotami
bronić ludzi?
-Optimusie,
twoja propozycja jest…nieoczekiwana i pochlebia mi, ale sam pomyśl. Nie sądzę,
żeby ktokolwiek z twojego zespołu był w stanie walczyć przy moim boku.
Wyobrażasz sobie jak zareagowałaby Arcee, po tym co zrobiłem Cliffjumperowi.
Nie zasługuję na miejsce w tej drużynie.
-Każdy
zasługuje na drugą szansę – spuściłem wzrok.
-Przykro mi
Optimusie, ale odpowiedź brzmi nie. Jeśli oczywiście potrzebujecie jakiś
informacji, służę pomocą. Jestem wam to winien. Ale nie mogę się do was
przyłączyć. Nie mogę też zabrać ze sobą Mayday. Dlatego muszę cię prosić o
jeszcze jedną przysługę. Ona nie ma nikogo, dlatego będzie potrzebowała waszej
opieki. Pomórzcie jej znaleźć dom, na jaki zasługuje. Ze mną nigdy nie byłaby
bezpieczna.
-Skoro taka
jest twoja decyzja, tak też postąpimy.
***
Było już po
południu, kiedy nadeszły nieuchronne kłopoty. Bulkhead, Arcee i Bumblebee wraz
ze swoimi ziemskimi przyjaciółmi wrócili do bazy. Czarnowłosy, wysoki chłopak o
niebieskich oczach to z tego co pamiętam Jack, partner Arcee. Sporo niższa od
niego dziewczyna o brązowych oczach i czarnych włosach związanych w dwa kucyki
i warkocz z różowymi pasemkami to Miko. Jest partnerką Bulkhead’a. Zobaczyłem
też niskiego chłopaka o brązowych oczach i włosach roztrzepanych we wszystkie
strony. Na oczach miał pomarańczowe okulary. Wiedziałem, że to partner
Bumblebee, ale jego imienia nie znałem.
-Co on tu
robi?! – wrzasnęła Miko po wyjściu z samochodu – Czy nie powinien być
przypadkiem skuty, skoro jest waszym więźniem?!
-Nie jest
więźniem Miko – próbował ją uspokoić zielony Autobot kiedy się już
transformował – Właśnie o tym próbowałem ci powiedzieć w trakcie jazdy.
Starscream zaprzyjaźnił się z pewną dziewczynką…
-Co proszę?
– Arcee wyglądała na oburzoną. Była dużo niższa od reszty botów, miała
niebieski lakier z różowymi akcentami – I nie raczyłeś nas o tym wcześniej
poinformować? – pokazała na siebie i chłopaka.
-Nie
martwcie się – odezwałem się – Kiedy tylko pożegnam się z Mayday, odejdę.
-To nas
pocieszyłeś – nastolatka skrzyżowała ręce na piersi i posłała mi ostrzegawcze
spojrzenie – Tylko nie próbuj żadnych sztuczek – Miko i Bulkhead poszli w głąb
pomieszczania, tak jak Bumblebee i jego partner.
-Cóż to się
takiego stało, że zacząłeś się bratać z człowiekiem? – zapytała fembotka. Nie
miałem ochoty z nią rozmawiać.
-Zrządzenie
losu. Spotkałem ją przez przypadek – wyjaśniłem jak najkrócej.
-A co
robicie tutaj? – dopytał Jack.
-Powiedzmy,
że trochę się naraziliśmy Megatronowi i May dostała pociskiem z mrocznego
energonu.
-Gratulację
Scream. Naprawdę sprawdzasz się jako obrońca.
-Wystarczy
Arcee – upomniał ją czarnowłosy - Może zadzwonię do mamy, obejrzy ją.
-Dobry
pomysł. Dzwoń – chłopak wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer. I on i
fembotka poszli do reszty. Nie miałem ochoty siedzieć razem z nimi, więc
wróciłem do Mayday. Nadal spała.
***
Po jakiejś
godzinie w bazie pojawiła się kobieta. Miała czarne włosy spięte w kucyka,
niebieskie oczy i była ubrana w strój tej…no, pielęgniarki. Bez słowa podeszła
do May i zaczęła ją badać.
-Oddech w
normie, nie widzę żadnych ran, ale nie rozumiem czemu nadal śpi. Być może
działanie tego waszego mrocznego energonu bardzo ją osłabiło i jej organizm
musi się zregenerować. Zostanę tu póki się nie obudzi. Gdyby coś się działo, – zwróciła się do mnie
– od razu mnie zawiadom – pokiwałem porozumiewawczo głową, a kobieta przeszła
do reszty.
***
Oczy
dziewczyny zaczęły się otwierać. W momencie podniosłem się z ziemi i spojrzałem
na nią z lekko uchylonymi ustami.
-Mayday?
-Cześć
Scream, co tam? – odetchnąłem z ulgą i pomogłem jej przejść do pozycji
siedzącej – Długo spałam?
-Zbyt długo,
zaczynaliśmy się już o ciebie martwić. Zaczekaj tu chwilę – szybkim krokiem
podszedłem do reszty – Obudziła się – oznajmiłem. Matka Jacka i Ratchet wrócili
do niej razem ze mną. Kobieta od razu przeszła do badań.
-Cześć
Mayday, jestem June. Jak się czujesz?
-Dobrze. Już
dawno nie byłam tak wyspana – zaśmiałem się cicho.
-Serce bije
dobrze, czyli nic ci nie jest – June uśmiechnęła się do niej – Nic tu po mnie.
Muszę wracać do pracy.
-Dowidzenia
proszę pani.
-Dowidzenia
Mayday – kobieta weszła do swojego samochodu i odjechała. Cieszyłem się, że May
nic nie jest, ale wiedziałem, że zbliża się czas naszego rozstania.
Wróciliśmy
do reszty botów. Dziewczyna bardzo chciała ich poznać, więc zaczekałem z
pożegnaniem. Chciałem żeby nasze ostatnie, wspólne wspomnienia były radosne.
Mayday bardzo się też ucieszyła ze spotkania z ludźmi. Miałem nadzieję, że się
szybko zaprzyjaźnią. Skorzystałem z
chwili jej nieuwagi i zwróciłem się do Ratcheta.
-Czy mógłbyś
wysłać mnie mostem na Harbingera? Pożegnam się z May i opuszczę waszą bazę –
bot pokiwał głową i powoli przeszedł do panelu mostu. Nie chciałem już tego
przeciągać, więc podszedłem do rozbawionej dziewczyny – Posłuchaj, May, muszę
ci coś powiedzieć.
-Co jest?
-Kiedy
spałaś, zrozumiałem, że zależy mi na tobie bardziej niż na kimkolwiek innym,
ale ze mną nie będziesz bezpieczna.
-Co ty
wygadujesz, Star?
-Chodzi mi o
to, że już nadszedł czas na nasze porzyganie.
-Co? -
powiedziała już z dużo poważniejszą miną – Ale jak to? Co masz przez to na
myśli?
-Muszę stąd
odejść May. Zostaniesz z Autobotami, one pomogą ci znaleźć prawdziwy dom…
-Ale ja nie
chcę domu, chcę ciebie!
-Przykro mi,
ale nie możesz ze mną zostać – zacząłem iść w stronę mostu, który po chwili się
otworzył.
-Starscream,
proszę! Nie zostawiaj mnie! Nie chcę być znowu sama!
-Przepraszam
- powiedziałem sam do siebie i wkroczyłem do mostu. Słyszałem jeszcze jak May
woła moje imię. Tak chciałem się odwrócić, wrócić do niej, ale wiedziałem, że
nie mogę. Dlatego zagryzłem wargę i znów znalazłem się na statku. Znów byłem
sam.
Oczami
Mayday
Klęczałam na
podłodze, a łzy spływały po mich policzkach. Nie mogłam uwierzyć, że on mnie
zostawił. Przeżyliśmy ze sobą tyle tygodni, byliśmy tacy szczęśliwi, a teraz on
mnie opuścił. Nie wiem, czy zrobił to ze strachu czy z obawy o moje życie, ale
to nie zmienia faktu, że mnie zostawił.
Podniosłam
się z ziemi i zagryzłam wargę by przestać płakać. Uspokoiłam się i otarłam łzy
z policzków. Nie wiedziałam co nas teraz czeka, ale wiedziałam jedno. To nie
było nasze ostatnie spotkanie. Przysięgam.
SCREAM!!!!!! Niki!!! JA CIE ZABIJE!!! NIENAWIDZĘ TAKICH WĄTKÓW!!!!!! JAK MOGŁAŚ?! JAK ON MOGL?! AAAAA!!!!!! 😡😡😡😡😡😡😡
OdpowiedzUsuńHahahahah xD biedna Jula, a mi się podoba! Nie może być tak w kółko radośnie ja tam lubię smutne fragmenty xd
UsuńTo nie jest smutne!!! Tylko głupie!!!!! To twoja przyjaciółka Scream!!!!! Debilu wracaj ale tu JUZ!!!
UsuńYyy..? Eee...? Jesu. Ile mnie ominęło!!! Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Już nadrabiam zaległości w czytaniu. ::>_<::
OdpowiedzUsuńAleż nic się nie stało :D Cieszę, się, że wróciłaś ;-) Tęskniłam :-)
UsuńPozdrawiam i spokojnej nocy ;-)
***Niki***