wtorek, 8 marca 2016

Rozdział VII - Najtrudniejsza decyzja w życiu


Wreszcie zrozumiałem, co to znaczy ból. Ból to wcale nie znaczy dostać lanie, aż się mdleje. Ani nie znaczy rozciąć sobie stopę odłamkiem szkła tak, że lekarz musi ją zszywać. Ból zaczyna się dopiero wtedy, kiedy boli nas calutkie serce i zdaje się nam, że zaraz przez to umrzemy, i na dodatek nie możemy nikomu zdradzić naszego sekretu. Ból sprawia, że nie chce nam się ruszać ani ręką, ani nogą ani nawet przekręcić głowy na poduszce.

José Mauro de Vasconcelos

Ratchetowi udało się zatrzymać działanie mrocznego energonu i uratować Mayday. Miała naprawdę dużo szczęścia. To mogło się skończyć dużo gorzej. Tak mi wstyd, bo to jedynie moja wina. To ja ją w to wciągnąłem, to przeze mnie została ranna. Boję się, że Megatron nigdy nie przestanie nas ścigać, a w końcu nas dopadnie. Jedynym wyjściem, jest moje odejście, ale nie wiem czy będę potrafił ją zostawić.

Moje przemyślenia przerwał Prime, który właśnie wszedł do pomieszczenia. Znajdowaliśmy się w końcu głównej sali, gdzie Autoboty leczyły rannych. Część z nich obecnie była na zewnątrz. W bazie został jedynie Optimus, Ratchet i Smokescreen. Lider podszedł do mnie i spojrzał na May.

-Nic jej nie będzie – odezwał się – Za niedługo się obudzi.

-Wiem. Jest silna.

-Muszę przyznać Starscream, twoja wiadomość trochę mnie zdziwiła, nas wszystkich. Byłem pewny, że gardzisz rasą ludzką.

-Tak niegdyś było, ale potem poznałem May. Ona pokazała mi świat w zupełnie nowych barwach. Jesteśmy do siebie podobni. Nie minęło dużo czasu, a staliśmy się nierozłączni – poczułem dłoń bota na moim ramieniu.

-Naprawdę cieszę się, z twojej przemiany. Widzę jak bardzo ci na niej zależy. Nie rozmawiałem jeszcze o tym z resztą drużyny, ale chcę ci zadać pytanie – spojrzałem na niego – Czy nie chciał byś do nas dołączyć i razem z Autobotami bronić ludzi?

-Optimusie, twoja propozycja jest…nieoczekiwana i pochlebia mi, ale sam pomyśl. Nie sądzę, żeby ktokolwiek z twojego zespołu był w stanie walczyć przy moim boku. Wyobrażasz sobie jak zareagowałaby Arcee, po tym co zrobiłem Cliffjumperowi. Nie zasługuję na miejsce w tej drużynie.

-Każdy zasługuje na drugą szansę – spuściłem wzrok.

-Przykro mi Optimusie, ale odpowiedź brzmi nie. Jeśli oczywiście potrzebujecie jakiś informacji, służę pomocą. Jestem wam to winien. Ale nie mogę się do was przyłączyć. Nie mogę też zabrać ze sobą Mayday. Dlatego muszę cię prosić o jeszcze jedną przysługę. Ona nie ma nikogo, dlatego będzie potrzebowała waszej opieki. Pomórzcie jej znaleźć dom, na jaki zasługuje. Ze mną nigdy nie byłaby bezpieczna.

-Skoro taka jest twoja decyzja, tak też postąpimy.

***

Było już po południu, kiedy nadeszły nieuchronne kłopoty. Bulkhead, Arcee i Bumblebee wraz ze swoimi ziemskimi przyjaciółmi wrócili do bazy. Czarnowłosy, wysoki chłopak o niebieskich oczach to z tego co pamiętam Jack, partner Arcee. Sporo niższa od niego dziewczyna o brązowych oczach i czarnych włosach związanych w dwa kucyki i warkocz z różowymi pasemkami to Miko. Jest partnerką Bulkhead’a. Zobaczyłem też niskiego chłopaka o brązowych oczach i włosach roztrzepanych we wszystkie strony. Na oczach miał pomarańczowe okulary. Wiedziałem, że to partner Bumblebee, ale jego imienia nie znałem.

-Co on tu robi?! – wrzasnęła Miko po wyjściu z samochodu – Czy nie powinien być przypadkiem skuty, skoro jest waszym więźniem?!

-Nie jest więźniem Miko – próbował ją uspokoić zielony Autobot kiedy się już transformował – Właśnie o tym próbowałem ci powiedzieć w trakcie jazdy. Starscream zaprzyjaźnił się z pewną dziewczynką…

-Co proszę? – Arcee wyglądała na oburzoną. Była dużo niższa od reszty botów, miała niebieski lakier z różowymi akcentami – I nie raczyłeś nas o tym wcześniej poinformować? – pokazała na siebie i chłopaka.

-Nie martwcie się – odezwałem się – Kiedy tylko pożegnam się z Mayday, odejdę.

-To nas pocieszyłeś – nastolatka skrzyżowała ręce na piersi i posłała mi ostrzegawcze spojrzenie – Tylko nie próbuj żadnych sztuczek – Miko i Bulkhead poszli w głąb pomieszczania, tak jak Bumblebee i jego partner.

-Cóż to się takiego stało, że zacząłeś się bratać z człowiekiem? – zapytała fembotka. Nie miałem ochoty z nią rozmawiać.

-Zrządzenie losu. Spotkałem ją przez przypadek – wyjaśniłem jak najkrócej.

-A co robicie tutaj? – dopytał Jack.

-Powiedzmy, że trochę się naraziliśmy Megatronowi i May dostała pociskiem z mrocznego energonu.

-Gratulację Scream. Naprawdę sprawdzasz się jako obrońca.

-Wystarczy Arcee – upomniał ją czarnowłosy - Może zadzwonię do mamy, obejrzy ją.

-Dobry pomysł. Dzwoń – chłopak wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer. I on i fembotka poszli do reszty. Nie miałem ochoty siedzieć razem z nimi, więc wróciłem do Mayday. Nadal spała.

***

Po jakiejś godzinie w bazie pojawiła się kobieta. Miała czarne włosy spięte w kucyka, niebieskie oczy i była ubrana w strój tej…no, pielęgniarki. Bez słowa podeszła do May i zaczęła ją badać.

-Oddech w normie, nie widzę żadnych ran, ale nie rozumiem czemu nadal śpi. Być może działanie tego waszego mrocznego energonu bardzo ją osłabiło i jej organizm musi się zregenerować. Zostanę tu póki się nie obudzi.  Gdyby coś się działo, – zwróciła się do mnie – od razu mnie zawiadom – pokiwałem porozumiewawczo głową, a kobieta przeszła do reszty. 

***

Oczy dziewczyny zaczęły się otwierać. W momencie podniosłem się z ziemi i spojrzałem na nią z lekko uchylonymi ustami.

-Mayday?

-Cześć Scream, co tam? – odetchnąłem z ulgą i pomogłem jej przejść do pozycji siedzącej – Długo spałam?

-Zbyt długo, zaczynaliśmy się już o ciebie martwić. Zaczekaj tu chwilę – szybkim krokiem podszedłem do reszty – Obudziła się – oznajmiłem. Matka Jacka i Ratchet wrócili do niej razem ze mną. Kobieta od razu przeszła do badań.

-Cześć Mayday, jestem June. Jak się czujesz?

-Dobrze. Już dawno nie byłam tak wyspana – zaśmiałem się cicho.

-Serce bije dobrze, czyli nic ci nie jest – June uśmiechnęła się do niej – Nic tu po mnie. Muszę wracać do pracy.

-Dowidzenia proszę pani.

-Dowidzenia Mayday – kobieta weszła do swojego samochodu i odjechała. Cieszyłem się, że May nic nie jest, ale wiedziałem, że zbliża się czas naszego rozstania.

Wróciliśmy do reszty botów. Dziewczyna bardzo chciała ich poznać, więc zaczekałem z pożegnaniem. Chciałem żeby nasze ostatnie, wspólne wspomnienia były radosne. Mayday bardzo się też ucieszyła ze spotkania z ludźmi. Miałem nadzieję, że się szybko zaprzyjaźnią.  Skorzystałem z chwili jej nieuwagi i zwróciłem się do Ratcheta.

-Czy mógłbyś wysłać mnie mostem na Harbingera? Pożegnam się z May i opuszczę waszą bazę – bot pokiwał głową i powoli przeszedł do panelu mostu. Nie chciałem już tego przeciągać, więc podszedłem do rozbawionej dziewczyny – Posłuchaj, May, muszę ci coś powiedzieć.

-Co jest?

-Kiedy spałaś, zrozumiałem, że zależy mi na tobie bardziej niż na kimkolwiek innym, ale ze mną nie będziesz bezpieczna.

-Co ty wygadujesz, Star?

-Chodzi mi o to, że już nadszedł czas na nasze porzyganie.

-Co? - powiedziała już z dużo poważniejszą miną – Ale jak to? Co masz przez to na myśli?

-Muszę stąd odejść May. Zostaniesz z Autobotami, one pomogą ci znaleźć prawdziwy dom…

-Ale ja nie chcę domu, chcę ciebie!

-Przykro mi, ale nie możesz ze mną zostać – zacząłem iść w stronę mostu, który po chwili się otworzył.

-Starscream, proszę! Nie zostawiaj mnie! Nie chcę być znowu sama!

-Przepraszam - powiedziałem sam do siebie i wkroczyłem do mostu. Słyszałem jeszcze jak May woła moje imię. Tak chciałem się odwrócić, wrócić do niej, ale wiedziałem, że nie mogę. Dlatego zagryzłem wargę i znów znalazłem się na statku. Znów byłem sam. 


Oczami Mayday

Klęczałam na podłodze, a łzy spływały po mich policzkach. Nie mogłam uwierzyć, że on mnie zostawił. Przeżyliśmy ze sobą tyle tygodni, byliśmy tacy szczęśliwi, a teraz on mnie opuścił. Nie wiem, czy zrobił to ze strachu czy z obawy o moje życie, ale to nie zmienia faktu, że mnie zostawił.

Podniosłam się z ziemi i zagryzłam wargę by przestać płakać. Uspokoiłam się i otarłam łzy z policzków. Nie wiedziałam co nas teraz czeka, ale wiedziałam jedno. To nie było nasze ostatnie spotkanie. Przysięgam.  

5 komentarzy:

  1. SCREAM!!!!!! Niki!!! JA CIE ZABIJE!!! NIENAWIDZĘ TAKICH WĄTKÓW!!!!!! JAK MOGŁAŚ?! JAK ON MOGL?! AAAAA!!!!!! 😡😡😡😡😡😡😡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahah xD biedna Jula, a mi się podoba! Nie może być tak w kółko radośnie ja tam lubię smutne fragmenty xd

      Usuń
    2. To nie jest smutne!!! Tylko głupie!!!!! To twoja przyjaciółka Scream!!!!! Debilu wracaj ale tu JUZ!!!

      Usuń
  2. Yyy..? Eee...? Jesu. Ile mnie ominęło!!! Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Już nadrabiam zaległości w czytaniu. ::>_<::

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nic się nie stało :D Cieszę, się, że wróciłaś ;-) Tęskniłam :-)
      Pozdrawiam i spokojnej nocy ;-)
      ***Niki***

      Usuń